Jak dziewczynka mająca 11 lat może być nazywana „nauczycielką wiary i prawdziwej miłości”? Przecież tak naprawdę niczego nie przeżyła: to tylko dziecko – można pomyśleć. A jednak 11-latka każdego z nas może nauczyć wiary i prawdziwej miłości.
Od pewnego czasu ta dziewczyna stała mi się bardzo bliska. Orientowałem się trochę w jej życiorysie, ale nie przemawiała do mnie. Myślałem, że to tylko dziecko. Co ma wspólnego ze mną i moim życiem? Również jej słodki obraz – bezbronnej, małej, bezsilnej – stwarzany przez ikonografię nie daje możliwości zobaczenia w niej przykładu dla dorosłych ludzi.
Nie chcę przedstawiać Jej życiorysu, bo tak naprawdę była zwyczajną dziewczyną z włoskiej wsi żyjącą pod koniec XIX w. Wykonywała tę samą pracę co większość ówczesnych mieszkańców terenów wiejskich. Miała przyjaciół. Nie była oderwana od rzeczywistości, bardzo ciężko pracowała, a mimo tego chętnie pomagała innym podczas pracy. Nie ominęły jej bolesne momenty (straciła ojca, gdy miała 10 lat), jednak nie załamała się i powtarzała:
Odwagi, mamo! Nie bój się! My już jesteśmy dużymi dziećmi! Bóg nam dopomoże, da nam zdrowie, będziemy walczyć! Będziemy walczyć i zwyciężymy! Nie smuć się, mamo! Dobry Bóg nam dopomoże. On nas nigdy nie opuści! Angelino! Nie ma już tatusia z nami, a ty sprawiasz przykrość mamie. A co ty będziesz robił, gdy mamy nie będzie, gdy umrze?
Była bardzo uduchowiona, chciała jak najszybciej przyjąć I komunię świętą i czekała na ten moment z wielką niecierpliwością, mówiąc:
Mamo, kiedy przystąpię do I Komunii św.? To znaczy, że ja nigdy nie będę mogła przyjąć Pana Jezusa? Mamusiu, ja już skończyłam dziesięć lat, ja już nie chcę żyć dłużej bez Pana Jezusa!
Wydaję mi się, że nie była do końca rozumiana przez wszystkich, stawiano ją jako wzór, a przez to stała się obiektem zazdrości innych dzieci.
Właśnie dziś, 6 lipca o 15:45, mija 116. rocznica Jej męczeńskiej śmierci, która miała miejsce w pierwszą niedzielę miesiąca. Zmarła na skutek poranień dokonanych 5 lipca przez Alessandra Serenelli, 20-letniego syna sąsiadów, z którym się bardzo zaprzyjaźniła, a który chciał ją zgwałcić. Dlatego też jej wspomnienie w Kościele obchodzimy tego dnia. Tak wołała podczas męczeństwa w obronie godności:
Alessandro, zostaw mnie, pozwól mi iść! Nie rób mi nic, pozwól wyjść!
Nie! Nie zrobię tego! Słyszysz, Alessandro? Nie, nie! To jest grzech, nie pozwolę ci na to! Nie! Nigdy nie pozwolę ci!
Nie, nie! Co robisz, Alessandro! Nie dotykaj mnie! Bóg tego nie chce! To jest grzech, jeśli to zrobisz, pójdziesz do piekła! Tak, pójdziesz do piekła, jak to zrobisz! Nie dotykaj mnie, nie rób mi tego! Przecież pójdziesz do piekła…
Wiesz już o kim mowa? Tak, o Marii Teresie Goretti!
Dziś w Domu Serca w Hondurasie, któremu patronuje Święta z Włoch, przeżywane jest święto Domu. Długo zastanawiałem się, dlaczego właśnie Włoszka patronuje temu Domowi. Co ma wspólnego z Hondurasem? Przecież całe swoje życie spędziła we Włoszech, nigdy nie była za granicą.
Maria jest przykładem czystości i przebaczenia, a tego bardzo potrzeba mieszkańcom tego kraju w Ameryce Środkowej. W Hondurasie prostytucja jest legalna, a zabójstwa zamierzone zdarzają się bardzo często.
Maria, jako Patronka Domu, staje się drogowskazem i woła do wszystkich kobiet i mężczyzn prostytuujących się na ulicach, że czystość wydaje o wiele większy owoc niż dawanie siebie każdemu.
Gdy zabijają kogoś bliskiego, czujemy wstręt do oprawców. Podobnie jest w Hondurasie, gdzie bardzo trudno przychodzi tamtejszej ludności pogodzić się z ciągłymi zabójstwami. Maria niejako mówi, że przebaczenie daje możliwość uwolnienia siebie z więzów nienawiści. Bo w chwili śmierci w szpitalu w Nettuno wołała:
Tak! Przebaczam mu z całego serca! Przebaczam i chcę, aby był ze mną w raju!
Maria może być Patronką wszystkich młodszych i starszych, uczącą nas – jak powiedział Jan Paweł II w 1991 – „wiary i prawdziwej miłości”.
Maria Goretti jest jedną z najmłodszych, ogłoszonych przez Kościół, świętych. Niespełna 45 lat po śmierci została beatyfikowana, a 3 lata później kanonizowana przez Piusa XII, który mówił o Niej:
Dzisiejsza uroczystość nie ma sobie równych w Roku Świętym. Przybyliście tutaj, gdyż ogarnięci zostaliście przez niewysłowione piękno i nadprzyrodzoną woń chrześcijańskiej czystości tej przybranej purpurą lilii, którą my przed momentem zapisaliśmy do katalogu Świętych: małej, słodkiej męczennicy czystości, Marii Goretti. (…) W czystości potwierdziło się najistotniejsze i najbardziej znaczące potwierdzenie doskonałego panowania ducha nad materią; w całkowicie spontanicznym akcie najwyższego heroizmu dostrzegamy delikatną miłość, uległą i czynną zarazem. W niej tryumfowała widoczna ofiarność w codziennej pracy, ubóstwo ewangeliczne podtrzymywane wiarą w Opatrzność Bożą, religia, którą chciała każdego dnia rozumieć coraz lepiej, ożywiając ją płomieniem nieustannej modlitwy, jak również gorącym pragnieniem przyjęcie Jezusa Eucharystycznego. Wszystko to, ukoronowane został heroicznym przebaczeniem własnemu zabójcy. Całe jej proste, wieśniacze życie ułożyło się w wianek kwiatów polnych, najczystszych cnót chrześcijańskich, skromnych, lecz jakże drogich Bogu, jeszcze bardziej upiększony białym welonem Pierwszej Komunii Świętej, a niedługo potem – męczeńskimi narodzinami dla Nieba. Ta święta uroczystość kanonizacyjna przemieniła się rzeczywiście w spontaniczną, powszechna demonstrację poparcia dla czystości. (…)
fragmenty homilii Piusa XII z kanonizacji Marii Goretti 24 czerwca 1950
Polecam film o jej życiu pt. „Maria Goretti” reż. Giulio Base
Czas dla Ciebie:
- Wyobraź sobie, że siedzisz z Jezusem w jakimś miejscu, a gdzieś za oknem jest osoba, która Cię ostatnio zraniła.
- Wyobraź sobie, że Jezus patrzy na Ciebie, a potem na niego/nią z miłością.
- Powiedz Jezusowi o tym, co się stało.
- Poproś, żebyś umiał przebaczyć. Pomódl się: „w Twoje imię, Jezu, przebaczam jemu/jej to, że…”
- Pomódl się o dobro dla tej osoby.
na podstawie: Ćwiczenia duchowe. Podręczne narzędzia rozwoju osobistego i duchowego.
Wojciecha Werhuna SJ
Święta Mario Goretti, Patronko Domu Serca w Hondurasie – módl się za nami!